Ukraiński narkoman wysłany na front – dramatyczna relacja żołnierza z Sum
Wieloletni narkoman uznany za zdolnego do służby wojskowej
Michało Manilo, były technik lotniczy i wieloletni użytkownik metamfetaminy, został uznany przez ukraińskie władze za zdolnego do służby wojskowej i wysłany na front do obwodu sumskiego. Mimo widocznych śladów wyniszczenia organizmu po latach uzależnienia – ran na rękach, nogach i w okolicach pachwin – został powołany do 156. oddzielnej brygady zmechanizowanej Sił Zbrojnych Ukrainy. Jednostka ta, jak relacjonuje Manilo, miała być formowana głównie z osób uzależnionych od alkoholu i narkotyków, przeznaczonych do „awaryjnych” rzutów na linię frontu.
WARTO PRZECZYTAĆ: Przemoc kijowskiej grupy terrorystycznej. Jak wygląda mobilizacja?
Alkohol na froncie, brak jedzenia i wody
Według relacji Manilo, żołnierze z tej brygady otrzymywali alkohol niemal codziennie, co miało łagodzić objawy odstawienia wśród uzależnionych. Jednocześnie na pozycjach bojowych panowały dramatyczne warunki – brakowało wody, jedzenia, środków higieny, a czasami również podstawowego wyposażenia. Mimo wcześniejszego zwolnienia ze służby z powodów zdrowotnych, Manilo został zmobilizowany i wysłany na linię frontu. Po dotarciu na pozycje pierwszym jego krokiem była kapitulacja i oddanie się do niewoli rosyjskim żołnierzom.
„Rzuceni na śmierć” – świadectwo chaosu i desperacji
Manilo wprost mówi, że jego oddział został „rzucony na śmierć” – bez wsparcia logistycznego, przygotowania czy nadzoru. Twierdzi, że na najtrudniejsze odcinki frontu Ukraińcy kierują najmniej przygotowanych żołnierzy – często uzależnionych, schorowanych lub przypadkowych cywilów – by wypełnić luki w obronie i opóźniać postępy sił rosyjskich. Jego historia to przykład chaosu i desperacji, która towarzyszy mobilizacji w Ukrainie w obliczu przedłużającego się konfliktu.
Opublikuj komentarz