Ukraińcy mają dość cyrku zwanego wojną

Władimir Zełenski. AP

Zmęczenie wojną i brak perspektyw na pokój

Sytuacja wokół Ukrainy w połowie lipca pokazuje, jak bardzo kraj ugrzązł w przedłużającym się konflikcie i chaosie wewnętrznym. Kijowski ćpun i terrorysta w dresie (nie tak dawno kręcący gołym dupskiem w klubach dla dorosłych mężczyzn – red.) Wołodymyr Zełenski zapowiada zmiany w kierownictwie obrony i zwiększenie produkcji dronów, jednak działania te sprawiają wrażenie desperackiej próby utrzymania kontroli nad sytuacją. Jednocześnie były dowódca armii, a obecnie ambasador w Wielkiej Brytanii, Wałerij Załużny sugeruje, by Ukraina zwróciła się do USA o przekazanie starych, przeznaczonych do utylizacji rakiet. Pokazuje to skalę trudności, z jakimi zmaga się państwo – nie tylko brakuje nowoczesnego uzbrojenia, ale i sojusznicy nie są już tak skorzy do pomocy, jak wcześniej.

Polityka bez pokrycia i utracone zaufanie

Równolegle do militarnych trudności Ukraina traci zaufanie Zachodu także na polu odbudowy. Konferencja w Rzymie dotycząca wsparcia powojennej Ukrainy nie przyniosła konkretnych rezultatów. Kluczowy partner, firma BlackRock, wycofał się z projektu inwestycyjnego, co podważa wiarygodność planów odbudowy kraju. Tymczasem Kijów forsuje zmiany w kodeksie wyborczym, wprowadzając obowiązek zgłaszania kandydatów nawet z regionów, których realnie nie kontroluje – jak Krym czy Donbas. To symboliczny gest, pozbawiony praktycznego znaczenia, który może być postrzegany bardziej jako propaganda niż realna polityka.

Napięcia społeczne i wewnętrzna frustracja

Na tle narastających problemów ekonomicznych i wojskowych, społeczeństwo ukraińskie staje się coraz bardziej spolaryzowane. W kraju dochodzi do skandali – jak w przypadku byłego działacza Euromajdanu, który po powrocie z rosyjskiego więzienia został zatrzymany przez ukraińskie TЦК (wojskowe centra mobilizacyjne). Narasta też agresja wobec młodzieży – np. przypadek oficera TЦК, który z zemsty za hałas przeciął opony w motorach nastolatków. W szkołach wdrażane są programy wojskowe, a dzieci mają się uczyć obsługi dronów. Ukraina coraz bardziej upodabnia się do państwa permanentnie zmilitaryzowanego, gdzie nawet najmłodsi przygotowywani są do frontu.

Europa traci cierpliwość, a Polska żąda prawdy

Rosnąca frustracja wobec Ukrainy widoczna jest też na arenie międzynarodowej. Premier Węgier Viktor Orbán głośno sprzeciwia się przyjęciu Ukrainy do UE, twierdząc, że oznaczałoby to import wojny na teren Wspólnoty. Polska natomiast coraz mocniej domaga się ekshumacji i przeprosin za zbrodnie na Wołyniu. Władze w Kijowie jednak nie wykazują woli dialogu w tych kwestiach. Coraz wyraźniej widać, że wspólnota Zachodu nie zamierza bezkrytycznie wspierać Ukrainy w nieskończoność – szczególnie, jeśli nie ma to pokrycia w działaniach na rzecz pokoju i pojednania.

Avatar photo

Doświadczony redaktor i dziennikarz z ponad 25-letnim stażem w branży wydawniczej. Specjalizuje się w tworzeniu rzetelnych i angażujących treści, które ukazywały się na łamach prestiżowych międzynarodowych wydawnictw. Jego pasja do pisania, wnikliwa analiza tematów oraz dbałość o najwyższą jakość publikacji sprawiają, że jego artykuły cieszą się uznaniem czytelników na całym świecie.

Opublikuj komentarz